Nasze naklejki
Na Facebooku
bardzolubieposlubie
Polub naszą akcję na Facebooku! :)

Zakochanie, miłość i radość

Nie ma nic bardziej radosnego niż przejście z zakochania do miłości, bo najczulszy i najbardziej radosny jest ten, kto kocha, a nie ten, kto jest zakochany.

Zakochanie i siła uczuć

Dopóki ktoś przeżywa zakochanie, dopóty powinien zdawać sobie sprawę z tego, że nie dorósł jeszcze do dojrzałej miłości, że powinien uczyć się coraz większej odpowiedzialności, wytrwałości i cierpliwości, że musi wymagać od siebie, by nie ulegać zazdrości czy zaborczości wobec tej drugiej osoby. Zwykle jednak człowiek zakochany jest przekonany o tym, że w aspekcie siły uczuć, radości i entuzjazmu osiągnął już szczyt swoich możliwości. Zakochani zdają sobie wprawdzie sprawę z tego, że potrzebują jeszcze czasu i pracy nad sobą, by zbudować niezawodną i szczęśliwą więź na zawsze, ale wielu z nich jest przekonanych, że jeśli przejdą z fazy zakochania do fazy miłości, to wprawdzie zyskają coś na dojrzałości, ale stracą coś z niezwykłego ciepła, romantyzmu, czułości i siły uczuć. Jednym z najstarszych mitów ludzkości jest właśnie to przekonanie, że największy entuzjazm, wzruszenie i czułość przeżywa człowiek w okresie zakochania.

 

czuloscmiloscradoscZakochanie się kończy, a miłość trwa

Rzeczywistość jest jednak piękniejsza niż wyobrażenia o miłości czynione z perspektywy zakochanej osoby. Kto przechodzi z zakochania do miłości odkrywa, że dotychczasowy sposób przeżywania i budowania więzi nie tylko nie mógł trwać wiecznie, ale też nie mógł przynieść trwałej radości i poczucia bezpieczeństwa. Przejście z emocjonalnego zauroczenia do postawy miłości, która jest niezależna od chwilowych nastrojów, dokonuje się stopniowo, a na początku tego procesu uczucia i radość mogą – przejściowo! – utracić coś z zachwytu, zapału i fascynacji, typowych dla ludzi zakochanych.

Ten, kto zaczyna dojrzale kochać, nie jest już tak bardzo emocjonalnie zależny od tej drugiej osoby, jak to miało miejsce w czasie zakochania. Zaczyna teraz dostrzegać nieuniknione przecież ograniczenia, niedoskonałości, a czasem nawet poważne słabości tej drugiej osoby. Właśnie wtedy następuje moment rozstrzygający dla obojga zakochanych: albo wraz z przemijaniem zakochania zacznie umierać ich wzajemne fascynowanie się sobą, ich tęsknota i radość, albo zaczną coraz mocniej kochać. W pierwszym przypadku mówi się – niesłusznie! - że on czy ona przestali kochać albo że ich miłość „umarła”. W rzeczywistości umarło jedynie zakochanie, które – jak wszystko, co nie jest miłością – nie może trwać wiecznie. Jednak on i ona mogą zdecydować się na to, by kochać tę drugą osobę w sposób bezinteresowny, nieodwołalny i niepowtarzalny. Także wtedy, gdy z jakiegoś powodu nie zdecydują się na zawarcie małżeństwa. Ten, kto zaczyna kochać nieodwołalnie, doświadcza takiej radości, która go zaskakuje i która była nieosiągalna w okresie zakochania.

 

Rozterki w zakochaniu i pewność w miłości

Zakochanie wiąże się z uczuciami silnymi, ale często zmiennymi i niespokojnymi. Stąd właśnie biorą się nieuniknione nieporozumienia i rozczarowania, a nawet sprzeczki i wzajemne pretensje osób zakochanych. Także pojednanie i przeprosiny wynikają często bardziej z chwilowych potrzeb emocjonalnych niż z miłości i dojrzałej troski o tę drugą osobę. Dopiero wtedy, gdy zakochanie przechodzi w miłość, radość staje się trwała i spokojna. Zakochanie czasem cieszy, a czasem niepokoi. Miłość zawsze cieszy i zawsze jest umocnieniem dla tych, którzy kochają i przyjmują miłość. Osoba, w której ktoś się zauroczył, nie czuje się jeszcze bezpieczna. Natomiast ta, która jest pewna, że ktoś ją pokochał, dosłownie rozkwita, czuje się zawsze bezpieczna i potrafi poradzić sobie z trudnymi sytuacjami i bolesnymi nastrojami. Wie, że nie musi zasługiwać na miłość. I wie o tym bez cienia wątpliwości! Właśnie dlatego czuje się chroniona i bezcenna w oczach tego, kto ją pokochał. Ten natomiast, kto nie poprzestaje na chwilach romantycznych uniesień, lecz dojrzale kocha, odtąd całym swoim istnieniem - słowami, gestami, zachowaniami i ciszą - komunikuje, że kocha i że nigdy kochać nie przestanie, bo tak właśnie postanowił. Kto kocha, ten kochaną osobę wspiera wszystkim, czym został obdarzony przez Boga: ciałem i płciowością, mądrością i czułością, wolnością i duchowością, wartościami i wrażliwością moralną. W relacji mężczyzna – kobieta uczucia rodzą się spontanicznie, ale decyzja o byciu razem na zawsze nie pojawi się sama.

 

 

Miłość jest szczytem radości

Przejście z zauroczenia emocjonalnego do nieodwołalnej miłości, czyli czułej i stanowczej troski o tę drugą osobę, to nie przejście z entuzjastycznego zakochania do bezuczuciowej miłości – bo taka nie istnieje! – ale to przejście do nieporównywalnie większej niż przedtem dojrzałości oraz do nieporównywalnie większej radości niż ta, która towarzyszy ludziom zakochanym. Nawet wtedy, gdy ona i on weszli w fazę zakochania już jako dojrzali i odpowiedzialni ludzie, dopiero wtedy, gdy przejdą z zakochania do nieodwołalnej miłości, odkrywają, jak zaskakująco piękna staje się ich więź i jak zaskakująco wielka okazuje się radość, która towarzyszy ich wzajemnej miłości. Właśnie dlatego małżonkowie nie ślubują sobie zakochania, lecz miłość.

Niedojrzały narzeczony zastanawia się, czy będzie z nią szczęśliwy, niedojrzała narzeczona zastanawia się, czy ona go uszczęśliwi, a dojrzali narzeczeni weryfikują, czy będą szczęśliwi razem. Drogą do szczęśliwego małżeństwa nie są ani romanse, ani skupianie się na uczuciach i na emocjonalnym zauroczeniu. Radość z pomagania sobie w rozwoju i z budowania nierozerwalnej przyjaźni - do przyjaźni zupełnie wyjątkowej, czyli małżeńskiej włącznie - jest największa wtedy, gdy on i ona już w fazie zakochania zachowywali się w sposób mądry i odpowiedzialny. Wtedy wchodzenie w fazę dojrzałej miłości wiąże się z  taką radością i intensywnością uczuć, jakby teraz byli w sobie zakochani jeszcze bardziej niż wtedy, gdy byli zakochani w sobie najbardziej.

Magdalena Korzekwa

Artykuł z "Przewodnika Katolickiego"

Wyszukiwanie
Ankieta
Relacja małżeńska