Nasze naklejki
Na Facebooku
bardzolubieposlubie
Polub naszą akcję na Facebooku! :)

Świadectwo Magdy


Piszę to świadectwo ze świadomością, że rozgrzebuję rany z przeszłości. Tak - chciałoby się o tym zapomnieć, lecz rany pozostają.

I choć jeszcze jakiś czas temu w ogóle nie przyszłoby mi to do głowy to jednak Chrystus uzdrawia moje rany i daje odwagę do pisania o tym, z czym miliony ma problem - o masturbacji. Zaczęło się kiedy byłam małą dziewczynką i gdzieś wpadłam na rubrykę 'seks" w jakiejś "niewinnej" gazecie "Naj" czy inna tam "Pani domu". Trafiłam na słowa, które zaczęły niszczyć moje życie, a ja nawet nie wiedziałam, że robię coś, co niszczy od środka, co niszczy moje małe jeszcze nie ukształtowane, niedojrzałe kobiece serce. Co było napisane w gazecie? "Nie bój się dotykać swojego ciała i sprawiać sobie przyjemności - TO NIC ZŁEGO". Najgorsze kłamstwo szatana - to nic złego, to nic złego... Rodzice rzadko rozmawiają z dziećmi o seksie i o problemach z nim związanych, o niebezpieczeństwach. Moi rodzice również nie wiedzieli jak się do tego zabrać więc... nie zabierali się w ogóle.

Dlaczego nie warto? Tu nawet nie chodzi o to, co jest grzechem co nie, tu nie chodzi o to, że nie warto, bo tego zakazuje Kościół, bo to nie przystoi. Nie warto, bo to Cię zniewala, nie potrafisz myśleć o niczym innym, oszukujesz samego siebie, nie potrafisz kochać...kochać naprawdę, kochać po prostu. Czym była dla mnie miłość? Miłość to tylko między kobietą a mężczyzną, owszem mówiło się: "kocham Cię mamo" ale nie wiedziałam co to znaczy, no i miłość tak jak w filmach powinna się kończyć w łóżku wszystko jedno czy przed ślubem czy nie - w łóżku. Jeśli nie kończy się seksem - miłości nie było. Początkowo nie zdawałam sobie sprawy z tego, że to może mnie niszczyć, później sumienie i dobry anioł zaczęły mi coś sygnalizować, jednak ja cały czas myślałam - muszę się tego najpierw pozbyć a później pójdę i się wyspowiadam(nic bardziej mylnego). Walczyłam więc sama - naiwnie myślałam, że wszystko można zrobić siłą własnej woli - NIE MOŻNA. I choć postanowiłam pójść do spowiedzi to szczerze mówiąc nawet nie wiedziałam jak to nazwać dopóki nie usłyszałam kazania ks. Pawlukiewicza. I to mi uratowało życie: "Księża nie wyskoczą z konfesjonału". I rzeczywiście, ojciec nie wyskoczył, choć grzech się powtórzył a ja cały czas liczyłam na swoje siły... Cały czas walczyłam sama dopóki Chrystus nie uświadomił mi, że przecież jest tu żeby mi pomóc. Więc poprosiłam Go. On zawsze wysłuchuje. Pomógł mi! Dopiero, gdy z pokorą przyznałam, że sama sobie nie poradzę - z pokorą, jakiej nigdy nie znałam. Przecież zawsze radziłam sobie sama.

I teraz mogę śmiało powiedzieć - to należy do przeszłości i jedyną osobą, która może Wam pomóc to Jezus - tylko On. Teraz Pan uczy mnie kochać prawdziwie, odkrywa we mnie prawdziwą kobietę i uzdrawia. Nie pozwólcie, żeby cokolwiek zniewoliło Was, nie pozwólcie, żeby coś miało was pod kontrolą i wypaczało obraz świata.


Magda










Wyszukiwanie
Ankieta
Relacja małżeńska