Nasze naklejki
Na Facebooku
bardzolubieposlubie
Polub naszą akcję na Facebooku! :)

Odejść czy pozostać?

Kilka lat temu był pewien znany i ceniony na całym świecie sprinter. W swoim kraju zdobył już wszystkie możliwe najwyższe trofea, miał też na swoim koncie medal mistrzostw świata. Do bycia najlepszym lekkoatletą wszech czasów brakowało mu tylko jednego - medalu Igrzysk Olimpijskich. W sporcie osiągnął już wszystko co chciał poza tym jednym celem. Wiedział, że musi teraz dać z siebie wszystko, bo za cztery lata na pewno pojawi się ktoś nowy, młodszy i lepszy od niego.

 

 

Przygotowywał się do swojego biegu życia bardzo sumiennie, wykonywał wszystkie zalecenia trenera, regularnie ćwiczył. Dokładnie zaplanował każdy ułamek sekundy swojego biegu, aby nie popełnić żadnego błędu. Po wielu tygodniach przygotowań, życia tylko tym jednym celem, szczerą chęcią zakończenia kariery w tak wielkim stylu staną na bieżni stadionu olimpijskiego. Był spokojny, zaplanował dokładnie wszystko, przygotował się technicznie najlepiej jak mógł, osiągną szczyt formy fizycznej i dokładnie widział drogę jaka prowadziła go do złotego medalu Igrzysk Olimpijskich - swojego największego sportowego marzenia.
Strzał.
Wystartował, biegł równo, uważnie śledził każdy swój krok, perfekcyjnie wykonywał ruchy jakby był podręcznikowym przykładem wzorowego biegacza wykonującego wzorowy bieg. Uważnie śledził swoich rywali by nikt go nie wyprzedził. Cały świat wpatrywał się w jego najdrobniejszy ruch, który był zawsze opanowany, wyuczony wykonany tak doskonale jak tylko można to sobie wyobrazić. Nie da się ukryć, sportowcowi zależało na zwycięstwie w tym biegu i dawał z siebie wszystko. Poświęcił dla niego całe ostatnie tygodnie, wszystkie swoje myśli i siły dla tych 10 sekund. Oddał za nie więcej niż jakikolwiek sportowiec dotąd, dlatego jego zwycięstwo zdawało się tylko przesądzone ale prawdziwie zasłużone. Tak zasłużone jak tylko można na nie zasłużyć.
Wszyscy przebiegli linię mety praktycznie równocześnie, jednak było pewne, że marzenie sportowca się spełniło. Kibice wstają i zaczynają świętować, jednak sprinter patrzy tak jak inni na tablicę wyników. Wydawało się, że ta chwila trwa dłużej niż sam bieg, jednak w rzeczywistości była to niecała sekunda. Pojawiają się nazwiska...
Niedowierzanie. Po tygodniach przygotowań, szczeremu oddaniu... drugie miejsce. Przegrał o 1 ms... o 1ms ktoś był szybszy od niego. To tak niewiele. Wie, że na torze dał z siebie wszystko, że szybciej biec nie mógł, jednak ta 1 milisekunda to tak niewiele. Niemożliwe, że nie dało się jej osiągnąć. Złoto było tak blisko. Może gdybym szybciej wystartował, albo ten trzeci krok, tak to na pewno to, ten trzeci krok, jakby stopę unieść trochę wyżej, kolano mocniej zagiąć, ta jedna milisekunda byłaby moja. Nierówna bieżnia, pod koniec toru lekki poślizg, nieznaczny, ale jednak to on zaważył. Tak to na pewno to. Ale nie, wystarczyło wysunąć się nad linią mety do przodu, rzucić szybciej i byłoby złoto...

Na nic się zdały analizy trenerów, opinie komentatorów w jednym punkcie zgodne: lepiej się pobiec nie dało, rywal miał szczęście, może był na dopingu, biegł technicznie gorzej, ale jednak wygrał. Na nic powtarzanie, słuchaj, pobiegłeś najlepiej jak mogłeś, to był wzorowy bieg, doskonały i perfekcyjny w każdej chwili. Na nic, że przez wiele lat jego bieg będzie pokazywany jako film szkoleniowy i nikt mu nie dorówna. Tego dnia przegrał i sportowiec dobrze wiedział, że do końca życia będzie szukał w swoim działaniu tej jednej milisekundy, która oddzieliła go od osiągnięcia celu. Aż do końca będzie winił siebie, za to, że nie zrobił czegoś co dałoby mu zwycięstwo w tym biegu. Tak już zbudowany został człowiek, że będzie zawsze szukał nawet w największej perfekcji tego co zawiodło, będzie obwiniał siebie za porażkę na którą na pewno nie miał wpływu i obiektywnie patrząc powinien był wygrać. Ale jednak przegrał.


Ta historia często doskonale odzwierciedla dążenia człowieka. Ktoś poświęca się dla celu bez reszty, wie, że dał z siebie wszystko co mógł, ale niestety, z niewyjaśnionych przyczyn przegrał to marzenie. Wielu z nas już zawsze będzie się obwiniało szukając tej jednej najmniejszej skazy, która wszystko zniszczyła. Pewien chłopak, może być uczniem, może być studentem, może być pracownikiem jakiejś firmy to jest nie ważne. Ponieważ odwiedza tę stronę głównie młodzież, więc niech będzie student. To był dobry student, jeden z lepszych na roku. Nie należał do grupy najlepszych, którzy cały swój czas poświęcali na naukę, do tych co gonili za sukcesem, nie. On potrafił połączyć naukę i czas na rozwój samego siebie. Był wierzącym chrześcijaninem, powiedzmy, że dawniej, zanim poszedł na studia także harcerzem. Prawdziwym harcerzem, jeździł na obozy, zdobywał sprawności, rozwijał przez to samego siebie i sam nauczył się rozwijać. Dzisiaj wielu by go nazwało konserwatywną osobą, jednak choć był trochę niezwykły i nie przystawał do reszty studentów był podziwiany i szanowany. Osoba spokojna, ale radosna, prawdomówny, sumienny, zawsze pomógł jeżeli miał taką możliwość. Można było z nim iść na imprezę, do kina. Miał jednak kilka dziwnych przypadłości, nie palił, nie pił alkoholu, co niedzielę można go było spotkać w kościele na Mszy. Co jakiś czas wyjechał na rekolekcje lub czuwanie młodzieży*. Dla wielu był równym gościem... tylko trochę dziwnym. Niecodzienny miał też stosunek do miłości. Podczas gdy wielu miało za sobą już po kilka związków on ciągle czekał na swoją połówkę. Nazywali go idealistą. Romantykiem. Relikt zeszłej epoki, kto dzisiaj wierzy w dwie połówki jabłka - opowieści dla kulturalnych dzieci. Próbowali nawet znaleźć mu dziewczynę, ale próby te spełzły na niczym. On ciągle szukał. Przygotowywał się jak sprinter do biegu, którego celem miała być Księżniczka, z którą spędzi życie. W przeciwieństwie do innych, czytał o miłości, przygotowywał się by w chwili startu wykonać swój bieg w sposób perfekcyjny technicznie. Wiedział, że jakikolwiek jego błąd może głęboko zranić tą którą pokocha. I nadszedł dzień Igrzysk. Znalazł się na linii startu losu, obok niego biegł strach, pycha, egoizm - ale on przez te lata nauczył się walczyć z tymi przeciwnikami. Wiedział jak ma biec, żeby ich pokonać. Poświęcił całą swoją siłę i energię dla tego jednego biegu, dla tego przygotowania, przez całe miesiące tak przygotowywał się, żeby nic nie zepsuć. Ruszył. Pierwsza randka, druga, wszystko układa się dobrze. Kolejne spotkania, stają się parą, zaczynają spędzać z sobą każdą wolną chwilę. I gdy wydaje się, że to Oni, że to On i jego Księżniczka, że wygrali... porażka. Odchodzi od niego, właściwie nie było żadnej kłótni, po prostu „może to jednak nie my, nie pasujemy do siebie, przepraszam. Ja Cię nie kocham i nigdy nie kochałam. Odejdź ode mnie"...

Teraz siedzą obok siebie, sportowiec i student, spotkali się na jednej ławce w parku. Przypadkiem. Właściwie to w jednej osobie. Połączyło ich, i zapewne na świecie jest wielu podobnych, to samo pytanie, „co zrobiłem źle, gdzie popełniłem błąd? Zabrakło jednego niewielkiego wyciągnięcia ręki by osiągnąć cel"...

A co Ty o tym myślisz? Pytanie do panów. Czy jesteś w stanie podnieść się po takiej porażce? Kto był już w takiej sytuacji w życiu. I nie mam tu na myśli tylko związku. A nauka? A znajomi? A rodzice? Prosiłem Boga, żeby się udało, ale On zawiódł. Zrobiłem wszystko co mogłem. I zabrakło tak niewiele. Przeciętny mężczyzna odejdzie, już nigdy nie wróci do tego zadania, raz na zawsze podda się na tym polu a pytanie, gdzie popełniłem błąd będzie najgorszym pytaniem w życiu.

Czy to dobre wyjście?
Czy można z miłości do drugiej osoby, odejść od niej, czyli de facto dążyć do tego by zapomnieć i odkochać się? (Mówimy o miłości nie zakochaniu)
A może jednak podnieść się i spróbować jeszcze raz, nie usłuchać polecenia „Odejdź ode mnie"?
Oba wyjścia są logicznie sprzeczne, ale trzeciego nie ma. To idealna pułapka, sprawdzian dojrzałości i męskiej siły.


Zapraszam do dyskusji. Odejść czy pozostać?

Artykuł nadesłany przez D8

 


* - w tym miejscu, mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi tego za złe, zrobię reklamę i polecę Czuwania Młodzieżowe w Pieniężnie organizowane przez księży Werbistów.

 

 

Wyszukiwanie
Ankieta
Relacja małżeńska