Nasze naklejki
Na Facebooku
bardzolubieposlubie
Polub naszą akcję na Facebooku! :)

Kończy się jesień



    Kończy się jesień-okres, w którym jestem szczęśliwy. Zawsze z moją rodziną przyglądaliśmy się ludziom i ich zachowaniom. Zauważyłem, że mają oni lepszy nastrój, gdy świeci słońce. Są wtedy tacy radośni i uśmiechnięci, tak jak my. Uwielbiamy jak delikatne promienie padają na nas, jest wtedy nam przyjemnie, ciepło. Wiatr delikatnie muska nas, poruszamy się w jego rytm.

    Zauważyłem, że gdy słońce chowa się za chmurami i pada deszcz, ludzie są przygnębieni. Nie czerpią radości ze spaceru w kałużach. Mój kuzyn spadł na ziemię właśnie w czasie deszczu. Utopił się w kałuży pełnej zanieczyszczeń. Dodatkowo deptali po nim ludzie, którzy nie zwracali na niego uwagi. Cóż dla nich znaczy umierający liść? Musiałem na to patrzeć. To nie był zachwycający widok..Bardzo przeżyłem jego cierpienie. Po kilku dniach, gdy przestało padać i ponownie wyszło słońce, już go nie widziałem. Mamusia powiedziała mi, że Bóg zabrał kuzyna do siebie. Na pewno ma tam dobrze, o wiele lepiej niż tutaj. To jest Ojciec, a tatusiowie kochają przecież wszystkie swoje dzieci. Nieważne, kim są.

    Podobnie życie na naszej topoli skończyło się dla reszty mojej rodziny. Prababcia, dziadkowie, kuzyni, ciocie, wujkowie… odchodzili od nas dzień po dniu. Dziś jestem tu tylko z mamusią, tatusiem oraz z moim młodszym braciszkiem. Opowiadamy sobie kawały, by było raźniej. Patrzymy na pobliskie drzewa. Nie ma tam już prawie żadnego Liścia. Smutno nam. Wiemy, że niedługo i na nas przyjdzie pora. Mam nadzieję, że zostaniemy razem jak najdłużej. Cieszmy się więc sobą, póki mamy siebie..

    Oto nadszedł ten dzień! Jakże jestem nieszczęśliwy! Zostałem sam. Wiszę sobie na gałązce i spoglądam na moich najbliższych, którzy spadli , a wiatr zaniósł ich w przeróżne strony. Próbuję nacieszyć się ich widokiem, bo zapewne Bóg będzie chciał mi ich odebrać.. Przy życiu trzyma mnie tylko myśl, że spotkamy się jeszcze, w domu Ojca. W niebie spotkam całą rodzinę. Znów będziemy mogli się bawić. Na razie jednak jestem sam. W samotności wpatruję się w świat. Chcę jak najwięcej zapamiętać, chcę opowiedzieć Bogu jak jest na Ziemi!

    Hmm.. Czuję, jakbym zaraz miał spaść. Patrzę wokół siebie. Jest słonecznie, ludzie są radośni, uśmiechnięci. Niedługo dołączę do nich. Ciekawe, czy podepczą mnie tak okrutnie, jak moich bliskich. A może się zaprzyjaźnimy? Jeszcze raz patrzę na otoczenie. Na moich sympatycznych sąsiadów, z którymi byłem od wiosny do dzisiaj. Wszystkie drzewa pozbawione są jednak wszystkich liści. O wiele piękniejsze są z nami. Nadajemy im przecież tyle niezwykłych kolorów. Ale takie też mają swój urok. Później na ich gałązki spadnie śnieg, a na wiosnę znów zakwitną nowe pokolenia mojej rodziny.

    Odrywam się od mojej gałązki. Do widzenia, ukochana topolo! Dziękuję za ten czas spędzony razem! Teraz lecę do nieba. Odnajdę moją rodzinę i znów będziemy szczęśliwi!

    Delikatny wiatr muska mnie. Kierunek mojego lotu jest różny. Mam czas, aby przyjrzeć się ludziom z bliska..

    Widzę parę trzymającą się za ręce. Wyglądają na bardzo szczęśliwych. Patrzą sobie głęboko w oczy, a ich twarze są ciągle uśmiechnięte. Są młodzi. Świata poza sobą nie widzą. Ciekawe, czy to jest ta ‘miłość’ , o której tyle mówiła mi mamusia. Podobno jest wtedy, gdy ludzie nie mogą bez siebie żyć, kiedy wzajemne relacje między dwojgiem ludzi opierają się na zrozumieniu,  zaufaniu i  cierpliwości. Gdy mają wiele wspólnych tematów, nie przeszkadzają im przeciwieństwa losu, troszczą się o siebie wzajemnie, a dobro drugiej osoby jest ważniejsze niż ich samych. Dużo o niej słyszałem, ale nigdy nie widziałem. Teraz mam szansę poznać ją z bliska.

    Wiatr, jakby wiedział, że chciałbym ich poznać, skierował mnie w ich stronę i wylądowałem na ramieniu chłopaka. Myślałem, że zrobi mi krzywdę, zgniecie, wyrzuci..Lecz potraktował mnie bardzo dobrze. Delikatnie wziął mnie za nóżkę, przypatrzył się mi i podarował dziewczynie. Dowiedziałem się, że ma na imię Agata. On miał na imię Łukasz. Zwracali się do siebie różnymi zdrobnieniami, ale najbardziej podobało mi się , gdy mówił do niej ‘Aniele’. Kto wie, może jest ona wysłannikiem Boga na ziemi?

    Poszliśmy na spacer. Agata cały czas trzymała mnie w dłoni. Przysłuchiwałem się ich rozmowie. Tak, wiem, nieładnie jest podsłuchiwać, ale nie mogłem się oprzeć. Musiałem przecież jakoś poznać moich towarzyszy.  Dołączyła się do nich koleżanka. Opowiedzieli jej, jak się poznali, co robią i co planują. Dowiedziałem się, że moi znajomi są razem od 3 lat, poznali się w księgarni i zakochali się od pierwszego wejrzenia. Szczerze, nic z tego nie rozumiałem. Jak można zakochać się w kimś, kogo się nie zna? Przecież mamusia mówiła, że zanim się w kimś zakocha, trzeba tego kogoś dobrze poznać. Nie wiem, może ludzie mają inne zasady? Jaka ta miłość jest niezrozumiała. Na pewno nie da się jej opisać, konkretnie  zdefiniować.

    Po kilkugodzinnym spacerze weszliśmy do ich mieszkania. Agata powiedziała, że nie wyrzuci mnie, a żebym się nie zniszczył, włożyła mnie między kartki w książce. Poznałem tam Magdę, piękną córką klonu, o kolorze żółto-czerwono-zielono-pomarańczowym. Była wyjątkowa. Zaczęliśmy pogawędkę. Znała Agatę i Łukasza od roku. Ona też trafiła tu dzięki uprzejmości chłopaka. Dokładnie rok temu. Jestem więc jej rocznicowym prezentem, pomyślałem. Chciałem, aby opowiedziała mi nieco o naszych opiekunach. Powiedziała, że są bardzo mili, sympatyczni i lubią kawały, tak jak ja. Stwierdziła również , że są dla siebie stworzeni i kochają się wielką, szczerą, a przede wszystkim czystą miłością. „Czystą miłością”? Nie zupełnie wiedziałem o co chodzi. Wytłumaczyła mi, że mimo stażu ich związku, jeszcze nie uprawiali seksu. A dziewictwo to czystość. Chcą poczekać do ślubu, by być dla siebie nagrodą za wytrwanie, bo to niby bardzo trudne. Szczególnie, gdy mieszka się ze sobą.

    Rozmawialiśmy z Magdą codziennie, bardzo długo. Zaprzyjaźniliśmy się. Ona też tęskniła za rodzicami, tak jak ja. Wspólnie jednak tęsknotę łatwiej znieść. Co dzień modlimy się do Boga, o szczęście dla naszych współlokatorów i o radość naszych rodzin. Mówimy Mu, jak bardzo kochamy naszą rodzinę i nie wiemy jak się połączyć. Na pewno kiedyś trafimy do nich, wtedy, gdy nastanie nasz czas…

    Pewnego dnia, po okresie półrocznego zamieszkiwania z Agatą, Magdą i Łukaszem, byłem świadkiem ciekawego wydarzenia. Otóż, w godzinach popołudniowych chłopak przyszedł z bukietem przepięknych róż, klęknął przed swą ukochaną i zapytał, czy wyjdzie za niego. Wiedzieliśmy , jaka będzie odpowiedź. Oczywiście Agatka zgodziła się. Płakała. My też. Tak trudno było powstrzymać nasze wzruszenie.

    Parę miesięcy później wzięli ślub. Nie było mnie w kościele, ale moja towarzyszka powiedziała mi , jak to wygląda. Jej tatuś opowiedział jej, co mówią sobie narzeczeni i że nakładają sobie obrączki znakiem ‘miłości i wierności’ . Bardzo podobał mi się list do Koryntian św. Pawła, który tak pięknie opisuje miłość.

    Państwo Młodzi pojawili się dopiero na drugi dzień, ponieważ do rana świętowali na ich weselu. Nadal byli bardzo szczęśliwi. Po dwóch dniach wrócili do nas. Widziałem obrączki na ich palcach, jakże one były cudowne! Takie lśniące, jednakowe..

    Łukasz napomniał coś o nocy poślubnej. Chciał ‘skonsumować’ ich małżeństwo. Agata jednak nie była zdecydowana. Miałem wrażenie, że się bała. Ciekawy byłem , co z tego wyniknie. Jednak zakochany w niej chłopak powiedział, że poczeka, aż będzie gotowa. Przecież nie ożenił się z nią tylko dla nocy poślubnej. Prawdziwa miłość polega przede wszystkim na wzajemnym kochaniu się duszy, umysłu , a nie ciała.

    Bardzo podoba mi się postawa tych dwojga młodych ludzi. Przecież wytrwanie w czystości do ślubu wymaga bardzo dużego poświęcenia. Oni wygrali. Wygrali siebie. Są dla siebie nagrodą, z której kiedyś powstanie ich potomek. Świadomy, wg woli Bożej. Wiem, że trudno jest wytrwać, ale czyż nie warto?

    Żyjemy razem z nimi, razem z sobą. Codziennie jesteśmy świadkami gorącego uczucia łączącego tych dwoje. Nas z Magdą łączy szczera przyjaźń. Niesamowite, ile doświadczyłem nowego na ziemi. Na topoli kochano mnie miłością rodzicielską. Na ziemi- miłością Przyjaciela. Poznałem również ludzi i prawdziwą, damsko-męską miłość. Myślę, że już czas na mnie. W ostatniej modlitwie poprosiłem Boga o to, by zabrał mnie już do siebie. Mam mu tyle do powiedzenia!

    Żegnam się więc z moimi przyjaciółmi i życzę im szczęścia. Lecę razem z Magdą do nieba, do naszych rodzin. Kto wie- może , gdy dorośniemy, również spotkamy wielką miłość?

Wyszukiwanie
Ankieta
Relacja małżeńska