Szła... sama...
Opowiadanie to dedykuję wszystkim tym,
którzy się z nim utożsamiają.
Także tym nielicznym, którym uda się odnaleźć
wszystkie drzwiczki, otwierające inny sens
tego opowiadania, a które to drzwiczki
są dla większości niewidoczne.
W końcu wszystkim tym, którzy
borykają się z problemami
i rozterkami w miłości.
Kasiucha
Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać
coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się
w coś tajemniczego i mistycznego.
Czuła jak z każdym wdechem białe powietrze
dotykało coraz głębszych zakamarków jej organizmu.
Wpadało, chłodząc jej wnętrze, a wydostawało się
ciepłe i pełne radości, piękna, jakie tam ujrzało.
Była piękna! To nie ulega wątpliwości.
Jednak piękno to, nie było wytworem ani techniki,
ani też genetyki, kosmetyki, chirurgii plastycznej, ortodoncji...
Jej piękno...nie mieściło się w ramach ideologicznych XXI wieku.
Było czymś oderwanym, odrębnym i co najbardziej zaskakujące – rzadkim.
Jej oczy, głębokie jak studnia, zawierały wszystko.
Odzwierciedlały jej piękno.
Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy...
Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać
coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się
w coś tajemniczego i mistycznego.
- Po cóż jestem? – zadała sobie wewnętrzne pytanie.
Najbardziej ironiczne, że odpowiedź była jej dobrze znana,
a smutne, że w głębi serca czuła...samotność.
Samotność ta przeszywała ją chłodem, jak to białe,
zimne powietrze, które właśnie wdychała...
Przeszywała ją, by początkowo wywołać drgawkę, chandrę,
depresję, smutek, łzy, bezsenność, brak apetytu, bladość...by zabić,
ale by po czasie wydostać się z jej ciała
jak poczwarka z kokonu...odmieniona!
Wszystko co złe i smutne, a z czym się, ta bezbronna
młoda dziewczyna, stykała zabijało ją by później
zostać pochłonięte przez jej piękno, które
ze zdwojoną siłą odbudowywało w niej wszystko.
Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać
coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się
w coś tajemniczego i mistycznego.
Co więc, tak naprawdę, czyniło ją smutną?
Czy siła jej piękna nie była w stanie
dać jej szczęścia ???
Nie ? A czemu nie ?
Dlaczego tak myślisz, znasz ja ?
Nikt nie zna !?!
Dlaczego więc uważasz, że nie jest szczęśliwa ?
- Bo czegoś szuka – mówisz...hmmm...
Przecież każdy człowiek czegoś szuka !
Czego ona szuka?
Przecież wszystko, co dla niej najważniejsze nosi w sobie...
Radość, dobroć, wiarę, muzykę, tolerancję, hojność, pomoc...
MIŁOŚĆ...
Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać
coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się
w coś tajemniczego i mistycznego.
- Gdzie jesteś ? – pomyślała
Wiesz do kogo mówiła ?
Chyba powoli zaczynam rozumieć...
Ona szuka miłości, prawda ?
Jest idealistką, ale nie jest idealna...
Nie jest marzycielką, ale żyje marzeniami...
Nie jest romantyczką, lecz miłość stoi w jej życiu
na pierwszym miejscu.
Szuka...
Miłości ?
Tak ! Najbardziej tej personalnej, ale również miłości
w znaczeniu dobra, tolerancji, bycia rozumianą,
poczucia bezpieczeństwa, przyjaźni.
Jej serce przeżyło wiele zawodów, lecz nadal wierzy.
Wierzy w to, w co wielu straciło już wiarę.
Wierzy w ludzi !
Bolą ją zmartwienia innych...przychodzi jednak chwila
Jak tamta, gdy szła......sama...mleko przed jej oczami
zdawało się stawać coraz gęstsze i gęstsze,
gdy miała poczucie jakby zagłębiała się
w coś tajemniczego i mistycznego.
Dlaczego takie chwile nie wywoływały w niej
strachu czy obawy przed tym, co może wyłonić się
z bieli, ale, co jest dla mnie niezrozumiałe,
łapały ją za rękę i delikatnie wiodły gdzieś daleko
na równiny rozmyślań ?
- Czy może być jeszcze gorzej ? – to pytanie
powracało do niej jak bumerang
- Nie wiem kim jesteś, ale jestem z Tobą !
Dlaczego o tym pomyślała ?
To orkiestra jej serca grała melodię...
muzyka ta była nadzwyczaj delikatna, ale czasami
rozrywała ją...
Tym razem była kilkoma delikatnymi brzmieniami,
opatrzonymi słowami: „Nie wiem kim jesteś, ale jestem z Tobą”.
Mogę się tylko domyślać, czym były dla niej te słowa,
ale w głębi serca czuję, że były niebywale ważne.
Czy były tymczasowym mottem jej życia?
Sądzę, że tak ! Nie mylę się !
Samotna...brnęła dalej, tonęła ! Chłód stał się
...nieodczuwalny ?
Nie była to jedynie iskierka, która miała ją ogrzać
na ułamek sekundy, a którą to iskierkę znała dobrze.
Był to wielki ogień, taki o jakim piszą poeci,
dla którego wielu podpisało pakt z diabłem.
...ujrzała mężczyznę.
Szedł pewnym krokiem.
Nie był ani niski ani wysoki.
Nie widziała jego twarzy...
z daleka wyglądał jak człowiek widmo.
- Czy to jawa czy sen ? – zadała pytanie, wiedząc
że nie otrzyma odpowiedzi.
Zbliżali się do siebie jak dwie tratwy
na morzu ludzi.
Też uważasz, że zobaczyła w nim bratnią duszę ?
Dobrze, że się rozumiemy !
Przecież go nie znała, skąd mogła wiedzieć,
że coś ich łączy ?
Jej serce biło tak, że miała wrażenie, iż cały świat
słyszy, że jest podekscytowana.
Podekscytowana...czy to słowo dobrze odzwierciedla to,
co czuła ?
Ja też uważam, że nie.
Nie ma takich słów by opisać to przedziwne uczucie,
jakiego doświadczała idąc w jego stronę
i wdychając białe powietrze.
W tym momencie powinno ono przybrać kolor nadziei,
która w jednej chwili na nowo się w niej narodziła.
Byli coraz bliżej.
Mijając się wymienili spojrzenia.
Poczuła woń, która zachwyciła ją dogłębnie.
Przystanęła i, z odrobiną leżącej w jej naturze nieśmiałości,
odwróciła się.
To, co zamierzała zrobić, było do niej niepodobne !
- Nie wiem kim jesteś, ale jestem z Tobą !!! – krzyknęła najgłośniej
jak tylko mogła w tych dość niedogodnych warunkach atmosferycznych.
Ta cała sytuacja mogła przyjąć dwa tory.
Pierwszy – on jej nie słyszał lub nie chciał słyszeć
i każde poszło w swoją stronę, by...
już nigdy się nie spotkać.
Drugi – on usłyszał, odwrócił się powoli, by ujrzeć
„piękną” dziewczynę o pełnych nadziei oczach.
...a później żyli długo i szczęśliwie...
Życie jest przewrotne...nigdy nie będzie tak,
jak to sobie wymarzyliśmy – jak w bajce.
Już nie brnęła w biel...nie była już samotna...
Chłód stał się...
...nieodczuwalny !
Stali obok siebie, wyprostowani, patrząc sobie głęboko w oczy.
On zatapiał się w zieleni polnych łąk jej oczu,
a ona wzlatywała na obłoczku do błękitu jego...
patrzących na nią z zapytaniem.
Co myślał ? Nie wiem !
Ona natomiast nie mogła pozbyć się myśli, że to wszystko
nie będzie takie łatwe.
Jeszcze nie do końca odbiła się od dna,
Na które spadała tak długo...
...jeszcze wszystkiego nie zrozumiała
...jeszcze się nie pogodziła.
Już nie brnęła w biel...nie była już samotna...
Chłód stał się...
...nieodczuwalny !
I to dawało jej siłę, by walczyć...
Walczyć bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Walczyć o to, co było dla niej najważniejsze,
o to, jedyne, co mogło uczynić ją szczęśliwą...
w pełni.
Kiedy tak na siebie patrzeli...
zaglądali ona do jego a on do jej wnętrza.
Poznawali się.
Mimo że ta chwila była niczym w porównaniu
z wiecznością, dla nich była czymś nieskończonym.
Poznawali się...
Nie patrzeli jednak na usta, piersi, włosy, pośladki,
nogi, ubiór, biżuterię czy makijaż...
Zewnętrze się nie liczyło.
Patrzeli w oczy...głęboko, tak, że dotykali swym wzrokiem
duszy drugiej osoby.
Uważasz, że to było piękne ?
Zgadzam się ! To było coś...nie zapomnę tego !
Już nie brnęła w biel...nie była już samotna...
Chłód stał się...
...nieodczuwalny !
Teraz tonęła w cieple.
Pewnie zastanawiasz się, co działo się wewnątrz niej...?
Powiem ci !
Nie było tego po niej widać, ale upajała się
błękitną wodą oceanu, zielenią lasów tropikalnych,
ciepłym piaskiem pustyni, błękitem nieba ozdobionego
białymi ornamentami kwiatów i serc, świeżością morskiej bryzy,
delikatnym chłodem wodospadu, różnorodnością kolorów łąki...
Czy potrafisz to poczuć ?
Nie, nigdy nie poczujesz tego tak, jak ona...
nie potrafisz !
Ona zawsze była inna...
Inaczej postrzegała otaczającą ją rzeczywistość.
Już nie brnęła w biel...nie była już samotna...
Chłód stał się...
...nieodczuwalny !
Kiedyś śpiewała, że
stoi na moście
i czeka w ciemności
i chciałaby by już był.
Wielokrotnie zadawała sobie pytanie,
czy jest gdzieś ktoś, kto jej szuka,
weźmie ją za rękę i zabierze do domu ?
Jaka była wtedy smutna...
Już nie jest !
Doczekała się !
Jej wielkie...największe pragnienie...
On.
Widziałeś ją ? Jej twarz ?
Pozornie nie wyglądała na najszczęśliwszą osobę pod słońcem,
bo jej realizm nie pozwalał na to.
Z doświadczenia wiedziała, że miłość jest czymś,
nad czym trzeba nieustannie pracować.
Niejednokrotnie wyrzec się ulubionych czynności,
zniwelować poglądy...a co najważniejsze i najtrudniejsze...
nauczyć się panować nad swoimi żądzami.
Dobrze wiedziała, że to bardzo trudne, a za razem
niebywale ważne, bo jeśli się człowiek w porę
tego nie nauczy...to wszystko, co piękne, może prysnąć jak sen
i pozostawić na dnie...
A ona nie zamierzała podnosić się z niego
po raz drugi...
Szli...razem...blisko...mleko przed ich oczami
było na tyle gęste, że widzieli jedynie siebie nawzajem.
Nie wiedzieli co przyniesie im kolejny krok,
ale byli pewni jednego.
Byli pewni swej miłości, a ona potrafi pokonać
wszelkie przeszkody...
Opowiadanie to dedykuję wszystkim tym,
którzy się z nim utożsamiają.
Także tym nielicznym, którym uda się odnaleźć
wszystkie drzwiczki, otwierające inny sens
tego opowiadania, a które to drzwiczki
są dla większości niewidoczne.
W końcu wszystkim tym, którzy
borykają się z problemami
i rozterkami w miłości.
Kasiucha
Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się w coś tajemniczego i mistycznego. Czuła jak z każdym wdechem białe powietrze dotykało coraz głębszych zakamarków jej organizmu. Wpadało, chłodząc jej wnętrze, a wydostawało się ciepłe i pełne radości, piękna, jakie tam ujrzało. Była piękna! To nie ulega wątpliwości. Jednak piękno to, nie było wytworem ani techniki, ani też genetyki, kosmetyki, chirurgii plastycznej, ortodoncji... Jej piękno...nie mieściło się w ramach ideologicznych XXI wieku. Było czymś oderwanym, odrębnym i co najbardziej zaskakujące – rzadkim. Jej oczy, głębokie jak studnia, zawierały wszystko. Odzwierciedlały jej piękno. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy... Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się w coś tajemniczego i mistycznego. - Po cóż jestem? – zadała sobie wewnętrzne pytanie. Najbardziej ironiczne, że odpowiedź była jej dobrze znana, a smutne, że w głębi serca czuła...samotność. Samotność ta przeszywała ją chłodem, jak to białe, zimne powietrze, które właśnie wdychała... Przeszywała ją, by początkowo wywołać drgawkę, chandrę, depresję, smutek, łzy, bezsenność, brak apetytu, bladość...by zabić, ale by po czasie wydostać się z jej ciała jak poczwarka z kokonu...odmieniona! Wszystko co złe i smutne, a z czym się, ta bezbronna młoda dziewczyna, stykała zabijało ją by później zostać pochłonięte przez jej piękno, które ze zdwojoną siłą odbudowywało w niej wszystko. Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się w coś tajemniczego i mistycznego. Co więc, tak naprawdę, czyniło ją smutną? Czy siła jej piękna nie była w stanie dać jej szczęścia ??? Nie ? A czemu nie ? Dlaczego tak myślisz, znasz ja ? Nikt nie zna !?! Dlaczego więc uważasz, że nie jest szczęśliwa ? Przecież każdy człowiek czegoś szuka ! Czego ona szuka? Przecież wszystko, co dla niej najważniejsze nosi w sobie... Radość, dobroć, wiarę, muzykę, tolerancję, hojność, pomoc... MIŁOŚĆ... Szła...sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać coraz gęstsze i gęstsze...jakby zagłębiała się w coś tajemniczego i mistycznego. - Gdzie jesteś ? – pomyślała Wiesz do kogo mówiła ? Chyba powoli zaczynam rozumieć... Ona szuka miłości, prawda ? Jest idealistką, ale nie jest idealna... Nie jest marzycielką, ale żyje marzeniami... Nie jest romantyczką, lecz miłość stoi w jej życiu na pierwszym miejscu. Szuka... Miłości ? Tak ! Najbardziej tej personalnej, ale również miłości w znaczeniu dobra, tolerancji, bycia rozumianą, poczucia bezpieczeństwa, przyjaźni. Jej serce przeżyło wiele zawodów, lecz nadal wierzy. Wierzy w to, w co wielu straciło już wiarę. Wierzy w ludzi ! Bolą ją zmartwienia innych...przychodzi jednak chwila Jak tamta, gdy szła......sama...mleko przed jej oczami zdawało się stawać coraz gęstsze i gęstsze, gdy miała poczucie jakby zagłębiała się w coś tajemniczego i mistycznego. Dlaczego takie chwile nie wywoływały w niej strachu czy obawy przed tym, co może wyłonić się z bieli, ale, co jest dla mnie niezrozumiałe, łapały ją za rękę i delikatnie wiodły gdzieś daleko na równiny rozmyślań ? powracało do niej jak bumerang Dlaczego o tym pomyślała ? To orkiestra jej serca grała melodię... muzyka ta była nadzwyczaj delikatna, ale czasami rozrywała ją... Tym razem była kilkoma delikatnymi brzmieniami, opatrzonymi słowami: „Nie wiem kim jesteś, ale jestem z Tobą”. Mogę się tylko domyślać, czym były dla niej te słowa, ale w głębi serca czuję, że były niebywale ważne. Czy były tymczasowym mottem jej życia? Sądzę, że tak ! Nie mylę się ! Samotna...brnęła dalej, tonęła ! Chłód stał się ...nieodczuwalny ? Nie była to jedynie iskierka, która miała ją ogrzać na ułamek sekundy, a którą to iskierkę znała dobrze. Był to wielki ogień, taki o jakim piszą poeci, ...ujrzała mężczyznę. Szedł pewnym krokiem. Nie był ani niski ani wysoki. Nie widziała jego twarzy... z daleka wyglądał jak człowiek widmo. że nie otrzyma odpowiedzi. Zbliżali się do siebie jak dwie tratwy na morzu ludzi. Też uważasz, że zobaczyła w nim bratnią duszę ? Dobrze, że się rozumiemy ! Przecież go nie znała, skąd mogła wiedzieć, że coś ich łączy ? Jej serce biło tak, że miała wrażenie, iż cały świat słyszy, że jest podekscytowana. Podekscytowana...czy to słowo dobrze odzwierciedla to, co czuła ? Ja też uważam, że nie. Nie ma takich słów by opisać to przedziwne uczucie, jakiego doświadczała idąc w jego stronę i wdychając białe powietrze. W tym momencie powinno ono przybrać kolor nadziei, która w jednej chwili na nowo się w niej narodziła. Byli coraz bliżej. Mijając się wymienili spojrzenia. Poczuła woń, która zachwyciła ją dogłębnie. Przystanęła i, z odrobiną leżącej w jej naturze nieśmiałości, odwróciła się. To, co zamierzała zrobić, było do niej niepodobne ! jak tylko mogła w tych dość niedogodnych warunkach atmosferycznych. Ta cała sytuacja mogła przyjąć dwa tory. Pierwszy – on jej nie słyszał lub nie chciał słyszeć i każde poszło w swoją stronę, by... już nigdy się nie spotkać. Drugi – on usłyszał, odwrócił się powoli, by ujrzeć „piękną” dziewczynę o pełnych nadziei oczach. ...a później żyli długo i szczęśliwie... Życie jest przewrotne...nigdy nie będzie tak, jak to sobie wymarzyliśmy – jak w bajce. Już nie brnęła w biel...nie była już samotna... Chłód stał się... ...nieodczuwalny ! Stali obok siebie, wyprostowani, patrząc sobie głęboko w oczy. On zatapiał się w zieleni polnych łąk jej oczu, a ona wzlatywała na obłoczku do błękitu jego... patrzących na nią z zapytaniem. Co myślał ? Nie wiem ! Ona natomiast nie mogła pozbyć się myśli, że to wszystko nie będzie takie łatwe. Jeszcze nie do końca odbiła się od dna, Na które spadała tak długo... ...jeszcze wszystkiego nie zrozumiała ...jeszcze się nie pogodziła. Już nie brnęła w biel...nie była już samotna... Chłód stał się... ...nieodczuwalny ! I to dawało jej siłę, by walczyć... Walczyć bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Walczyć o to, co było dla niej najważniejsze, o to, jedyne, co mogło uczynić ją szczęśliwą... w pełni. Kiedy tak na siebie patrzeli... zaglądali ona do jego a on do jej wnętrza. Poznawali się. Mimo że ta chwila była niczym w porównaniu z wiecznością, dla nich była czymś nieskończonym. Poznawali się... Nie patrzeli jednak na usta, piersi, włosy, pośladki, nogi, ubiór, biżuterię czy makijaż... Zewnętrze się nie liczyło. Patrzeli w oczy...głęboko, tak, że dotykali swym wzrokiem duszy drugiej osoby. Uważasz, że to było piękne ? Zgadzam się ! To było coś...nie zapomnę tego ! Już nie brnęła w biel...nie była już samotna... Chłód stał się... ...nieodczuwalny ! Teraz tonęła w cieple. Pewnie zastanawiasz się, co działo się wewnątrz niej...? Powiem ci ! Nie było tego po niej widać, ale upajała się błękitną wodą oceanu, zielenią lasów tropikalnych, ciepłym piaskiem pustyni, błękitem nieba ozdobionego białymi ornamentami kwiatów i serc, świeżością morskiej bryzy, delikatnym chłodem wodospadu, różnorodnością kolorów łąki... Czy potrafisz to poczuć ? Nie, nigdy nie poczujesz tego tak, jak ona... nie potrafisz ! Ona zawsze była inna... Inaczej postrzegała otaczającą ją rzeczywistość. Już nie brnęła w biel...nie była już samotna... Chłód stał się... ...nieodczuwalny ! Kiedyś śpiewała, że stoi na moście i czeka w ciemności i chciałaby by już był. Wielokrotnie zadawała sobie pytanie, czy jest gdzieś ktoś, kto jej szuka, weźmie ją za rękę i zabierze do domu ? Jaka była wtedy smutna... Już nie jest ! Doczekała się ! Jej wielkie...największe pragnienie... On. Widziałeś ją ? Jej twarz ? Pozornie nie wyglądała na najszczęśliwszą osobę pod słońcem, bo jej realizm nie pozwalał na to. Z doświadczenia wiedziała, że miłość jest czymś, nad czym trzeba nieustannie pracować. Niejednokrotnie wyrzec się ulubionych czynności, zniwelować poglądy...a co najważniejsze i najtrudniejsze... nauczyć się panować nad swoimi żądzami. Dobrze wiedziała, że to bardzo trudne, a za razem niebywale ważne, bo jeśli się człowiek w porę tego nie nauczy...to wszystko, co piękne, może prysnąć jak sen i pozostawić na dnie... A ona nie zamierzała podnosić się z niego po raz drugi... Szli...razem...blisko...mleko przed ich oczami było na tyle gęste, że widzieli jedynie siebie nawzajem. Nie wiedzieli co przyniesie im kolejny krok, ale byli pewni jednego. Byli pewni swej miłości, a ona potrafi pokonać wszelkie przeszkody...
dla którego wielu podpisało pakt z diabłem.
|
|